Źródło portal: www.siewca.pl
Paweł Skrzek, drobny, w okularach. Muzyk. Ewangelizator. Autor podręcznikowych katechez dla uczniów klas 1-3. Współtwórca zespołu Armia Dzieci. Człowiek, który postanowił tworzyć przedszkola i żłobki, w których podstawę programową łączy z edukacją religijną. Wszystko, co robi, oddaje Panu Bogu.
“Bo jest lepszy niż spiderman”
Dzieciom, z którymi od lat pracuje, i młodym dorosłym, którym wiele lat temu tłumaczył, że Pan Bóg jest ich prawdziwym przyjacielem, Paweł Skrzek kojarzy się ze słowami piosenki „Jezus superbohater”. Utwór ten razem z Armią Dzieci wprowadził do polskich kościołów.
Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy wiele lat temu na początku roku szkolnego zorientowałam się, że mojego syna religii będzie uczył młody facet z kitką. Po jakimś czasie okazało się, że uczy świetnie, bo robi to z pasją. Każda lekcja była wyjaśnieniem Ewangelii poprzez inscenizacje. W ten sam sposób Paweł przygotowywał też dzieciaki do I Komunii Świętej.
Nigdy nie zapomnę zdziwienia syna kiedy został zapytany przez kogoś z rodziny, co by chciał w prezencie na komunię… Dla dzieci to wydarzenie miało charakter prawdziwie mistyczny i nie myślały o prezentach. I te powtarzane zawsze i wszędzie słowa piosenki: “Jezu, jesteś bohaterem (…) lepszy niż spiderman”. Myślę, że wiele dzieci i rodziców dzięki Pawłowi zrozumiało, o co chodzi w relacji z Panem Bogiem.
Oddał Mu całe swoje życie
A sam Paweł? Wychował się w Łukowie, niewielkim mieście na Lubelszczyźnie. Wiary – jak opowiada – uczyła go mama. Tata odpowiedzi na swoje pytania szukał raczej na dnie kieliszka.
“Patrząc na mamę, wiedziałem, że Pan Bóg jest i działa w moim życiu, dlatego angażowałem się w Kościele. Najpierw byłem ministrantem, potem dołączyłem do Ruchu Światło-Życie. Wszystko wydawało się być naprawdę super. Oprócz mnie samego. Kiedy stawałem rano przed lustrem i musiałem się ogarnąć, popatrzeć chwilę na siebie, przed tym lustrem mówiłem: Boże wiem, że jesteś wielki, wspaniały i robisz cudowne rzeczy, ale popatrz, jedna rzecz Ci nie wyszła – ja” – opowiada.
Paweł nie akceptował swojego wyglądu, nie umiał się odnaleźć wśród innych ludzi. Cały czas czuł się zagubiony. Później doszły problemy w kontaktach z rówieśnikami.
“Jeśli chciałem nawiązać jakąś relację, to zawsze ja musiałem wyjść z inicjatywą. To ja musiałem dzwonić, to ja musiałem zagadywać. Wiedziałem, że coś ze mną jest nie tak. Czułem, że dla nikogo nie jestem tak naprawdę ważny. Nawet dla rodziców. Byłem wtedy w maturalnej klasie. Pamiętam, że w którymś momencie ta czara goryczy tak bardzo się we mnie przelała, że zacząłem się po prostu kłócić z Panem Bogiem. Chodziłem do 2 w nocy, trochę po pokoju, trochę po dworze i po prostu na głos z Nim rozmawiałem, prosiłem, błagałem, krzyczałem. Chciałem, żeby moje życie się zmieniło. Byłem zły, wzburzony. I nagle doznałem wielkiego pokoju. Jeszcze teraz jak to wspominam, czuję tę falę spokoju w ciele. Przyszedł do mnie wtedy fragment Pisma i do dziś jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie czy zwierzchności nie mogą mnie oddzielić od miłości Boga. W tamtym momencie oddałem Mu całe swoje życie” – wspomina Paweł.
Nie chodzi o obrzędowość
Po krótkiej przygodzie z polonistyką rozpoczął studia teologiczne. W międzyczasie tworzył rockowe zespoły ewangelizacyjne, jeździł na drugi koniec Polski, by formować się we wspólnocie św. Tymoteusza. Zaliczył kilka Przystanków Jezus, uczestniczył w szkołach ewangelizacji, kursach i rekolekcjach ewangelizacyjnych, które także sam prowadził.
Pracę z dziećmi jako katecheta zaczął trochę przypadkowo kilkanaście lat temu. Najpierw było przedszkole, później szkoła podstawowa. Był nauczycielem wyjątkowym, bo nawet z maluchami rozmawiał jak z równymi sobie. Pokazywał przy tym Boga jako przyjaciela.
“Na początku pracowałem trochę schematycznie, ale bardzo szybko zrozumiałem, że do najmłodszych trzeba mówić zupełnie inaczej” – wspomina. Jak podkreśla, zależało mu, by pracować z dziećmi na jak najwyższym poziomie.
Gdy trafił do podstawówki mojego syna, miał za zadanie przygotowywać dzieci do I Komunii św.
“Bardzo wiele serca wkładałem w to przygotowanie. Pewnej formy obrzędowości możemy się nauczyć, ale tu chodziło głównie o to, by ożywić wiarę. Dlatego każde spotkanie było oparte o scenki biblijne. Wiedziałem, że to będzie prowadzić dzieci ku przygodzie i nawiązaniu prawdziwych relacji z Jezusem Chrystusem” – mówi Paweł.
Pozwólcie dzieciom
Kilka lat temu zatlił mu się w głowie pomysł założenia swojego własnego przedszkola.
“Nie miałem doświadczenia, ani wielkiej wiedzy na temat zarządzania placówką, ale miałem już czworo swoich dzieci i wiedziałem, że chcę przede wszystkim dla nich stworzyć miejsce, w którym będą mogły rozwijać się nie tylko edukacyjnie, ale także religijnie” – opowiada mój rozmówca.
Tak 7 lat temu powstało przedszkole “Pozwalamy Dzieciom”.
“Na początku była trójka moich dzieci i kilkoro z osiedla. Wielu ludzi pytało mnie „na co wy tam tym dzieciom pozwalacie?” – śmieje się Paweł. “Odpowiadałem, że był kiedyś taki Ktoś, kto powiedział „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie”. I my właśnie pozwalamy”.
O Bogu bez moralizowania
Paweł, każdego dnia w przedszkolnej sali siada z maluchami na dywanie, bierze gitarę i zachęca dzieci do uwielbienia.
“Chcę mówić dzieciom o Panu Bogu bez moralizowania, tak by ich nie zanudzić, a wręcz przeciwnie – zachwycić. To nie jest łatwe, ale wiem, że jest możliwe. Nawet najmłodszym dzieciom warto mówić o Jezusie. Nie szkodzi, że czasami nam się wydaje, że one nie słuchają. W nich zawsze coś zostanie” – przekonuje Paweł.
Dziś jest pewnie jednym z niewielu mężczyzn, którzy pracują z małymi dziećmi, ale też ich rodzicami. W tym wszystkim Paweł otwarcie mówi, jak ważne jest zaangażowanie rodziców w przekazywanie dzieciom wiary.
“Razem z ludźmi, którzy wspierają moje przedsięwzięcie, jesteśmy cały czas w kontakcie z rodzicami naszych przedszkolaków. Mam swoje utwory muzyczne, materiały dydaktyczne, które wspomagają dziecko w poznawaniu historii biblijnych i staram się wiarę przekazywać jak najbardziej inspirująco. Jeśli rodzice nie zanegują tych działań, mogą mieć świetną okazję do budowania w dziecku podstaw religijności” – przekonuje mój rozmówca.
Paweł z całą mocą podkreśla, że choć przeszedł w życiu wiele różnych trudnych momentów – zarówno prywatnie jak i zawodowo – wie, że bez względu na wszystko Pan Bóg jest zawsze z nim. Swoją historią i bezgranicznym zaufaniem do Boga dzieli się dziś też w czasie spotkań z dorastającą młodzieżą w szkołach.
“Oni potrzebują tego, by ktoś z zewnątrz, przyszedł i powiedział im, że są ważni, wyjątkowi i mają szansę zmieniać świat, jeśli tylko zaufają Panu Bogu” – zaznacza Paweł.
Autor: Justyna Jarosińska
Całość tekstu możesz również posłuchać w podcaście poniżej.